Znam jedno takie miejsce - łąkę przeciętą leniwym nurtem rzeki - gdzie w lipcowe, ciepłe wieczory obfitują w liczne owady w postaci dorosłej, tańczące frywolnie nad lustrem strumienia. Owe harce zwykle nakręcają bytujące tu ryby do powierzchniowego żeru. Toteż kilka lokalnych meandrów, staje się, na 3 kwadranse przed zachodem słońca, świetnym łowiskiem do praktyk suchej muchy. Zachodzące słońce mieni się purpurą na widnokręgu, zwiastując dzielnego lipienia z płetwą w kolorze nieboskłonu...
A jeśli sucha mucha to mój wybór pada zwykle na 7stopowego "Leonarda" w klasie #3. Jest to (jak dotychczas) moja ulubiona muchówka do delikatnego łowienie suchą. Wczoraj znów dał mi wiele frajdy.
.